Były takie czasy, kiedy czytanie komiksów było nieco wstydliwą czynnością a uznane autorytety prychały z pogardą na nazywanie komiksów sztuką. Szczęśliwie, czasy te już dawno minęły, a polskie komiksy jak były, tak i są na wysokim poziomie.
Kto nie pamięta Koziołka Matołka z kultowymi tekstami Kornela Makuszyńskiego? Seria o kapitanie Żbiku bawiła całe pokolenia (choć kto teraz przyzna się do sympatyzowania z porucznikiem MO?). Do tego Bogdan Bhutenko i Kapiszon, krótkie historyjki z profesorem Filutkiem i wreszcie Janusz Christa „Kajko i Kokosz”. I co z tego, że pobrzmiewali w tym Asterix i Obelix? Na Kajku i Kokoszu szlifowało się poczucie humoru.
Harcerze z małpą – pomysł iście kozacki, ale w wykonaniu Henryka Jerzego Chmielewskiego zaowocował kultową serią o Tytusie, Romku i A’Tomku. Polskich komiksów było wiele – historie o Kleksie, o Smoku Diplodoku – dużo dobrych komiksów powstało w kraju a dzięki reedycjom część z nich można teraz podziwiać w pełnej krasie koloru i druku wysokiej jakości. Polecam – warto je kupić i mieć pod ręką.
A Funky Kowal? Thorgal? Toż to epickie historie o herosach. Polskie komiksy miały się świetnie a po ’89 roku pojawiło się nowe pokolenie, które bardzo dzielnie przejęło pałeczkę. Mateusz Skutnik, Michał Śledziński, Karol Kalinowski, Tomasz Leśniak z Rafałem Skarżyckim. Tomasz i Bartosz Minkiewiczowi – to tylko kilka z nazwisk, na które trzeba zwrócić uwagę. Trzeba je mieć – to ważna część polskiej kultury. Taka, którą można się pochwalić nawet na Wyspach.